<Omiotła otoczenie spokojnym spojrzeniem. Kucała na skale wznoszącej się nad obozem i sarkała nad brakiem drzew, które dałyby jej upragniony cień.
- Dobra lokalizacja...
Poprawiła włosy i potarła nos. Płynnie zeskoczyła z okupowanej skały, tanecznie wspinając się na następną. Noc była prawie bezksiężycowa. Jakiś skromny rogalik zakryty chmurami przesuwał się z wolna po niebie, nie dając zbyt wiele światła. W dole obozowicze kręcili się dokańczając obowiązków i już powoli chwytając za beczki, butelki i bukłaki. Oblizała usta powoli wspominając zapach Złotego Krasia. Zwykle to właśnie zapach stanowił o rzetelnym piciu. Potem dopiero smak.
Rozglądała się powoli wstrzymując odruchowe strzyżenie lewym uchem. Nie bez powodu przekłute było dziesięć razy i dziesięć w nim było kółek brzęczących. Dosyć oględnie uczyła się przetrwania. Usłyszała chrobot gdzieś boku. Skamieniała, nawet nie odwróciła głowy, po kilku sekundach po prostu sięgnęła strzelistym ruchem dłonią w ciemność i wyciągnęła z niej szczura.
- Straszysz mnie... - wymamrotała.
Zdusiła pisk w dłoni, odrzuciła truchło i ruszyła cieniem w dół. Ku słupowi obwieszonemu papierami, zwojami, skórami i innymi "ozdobami". Podeszła niezauważona i dopiero przyszpilając pergamin do słupa rzuciła słaby czar, który rozwiał ogień ogniska.
Pociągnąwszy z bukłaka i uniósłszy go w górę ku biesiadnikom ich zdrowie wykazując, odeszła w cień. Pergamin zafalował na bryzie>"Witaj Burzo,
Imię me Jooreliere Blervuar, wiedziona przeczuciem i potrzebą żywiołu do waszego obozu skierowałam swoje kroki. Faktem jest, że już mieliśmy okazję słowa zamienić, nie zmienia to rzeczy, iż stało się to w niespodziewany sposób.
Pragnę dopełnić podstaw i postaw i uchylić czoła przed wszystkimi imię swe oficjalnie do kandydatury zgłaszając.
Do Valdaronu pod przybranym imieniem Herossa przybyłam, przed szpiegami ojca umykając.
Nic na sumieniu nie mam prócz miłości do wiatru i buntu przeciw szlacheckim mym obowiązkom Sayhę mi odbierającym.
Uczę się miłością wiatru obracać, a moc to potężna.
Większość wiedzy, którą możecie chcieć o mnie zaczerpnąć
TUTAJ się znajduje.
Na wszelkie pytania chętnie opowiem, w miarę możliwości, bo są rzeczy o których nikt rozmawiać nie chce.
Chorób żadnych nie przechodziłam, prócz może słabnącego nieco spojrzenia od ksiąg umęczonego.
Nim w szeregi wasze wejdę w pełni chciałabym przywitać się tym pergaminem i sobą samą.
Z wyrazami szacunku
Jooreliere Blervuar
Wietrzne Serce"
<tą treścią powiewając na wietrze pergamin do najemników przemówił. Po chwili z mroku dobity do niego został kolejny krótki pergamin, małym sztyletem wkłuty>"Cos co opisuje moje spojrzenie na swiat...
Ze skocznej fali, wesołości życia,
W otchłanie piwnic i ludzkie szczątki.
Ze zrozumienia szczęścia i prostego bycia,
W ból, nostalgię i ciemnic pamiątki.
Dzierży w dłoniach życie, jak i trwogę,
Miłością dwojakość strachu darzy.
Bywa, że bezlitosną chłodu sieje pożogę,
Bywa, że namiętności cielesne włócznię wraży.
Każdy swe cele ma i pamięci zagony,
Niejednemu los dziwnie ścieżki plecie.
Każdemu kto durną tępotą świata nie zrażony,
Każdemu miejsce darowane w świecie.
Temu zachowaj obłudę i niemoc słowa człecze,
Nie chybiaj głosem zbyt wielu celów.
Bo wrogów zagon nigdy nie uciecze,
Za to przyjaciół będziesz miał niewielu.
Niech tęgie słowa często powtarzane,
Powrócą do nas z przeszłości zamrożonej.
Każde zło i dobre bliźniemu oddane,
Powróci w trójnasób życiem pomnożone."