Quinis
Najemnik ÂŚwieÂżak
Offline
Wiadomości: 9
|
 |
Ť : Wrzesień 29, 2011, 16:29:03 ť |
|
Obudzi³ siê wczeœnie, niewyspany. Przymykaj¹c oczy próbowa³ jeszcze z³apaÌ resztki snu, lecz nie móg³ ju¿ zasn¹Ì. W koùcu leniwie wsta³, przeci¹gaj¹c siê i poprawiaj¹c w³osy d³oni¹. Podszed³ do lustra doœÌ blisko, by obejrzeÌ swoje zmêczone odbicie. Nabra³ w d³onie zimnej wody i przemy³ ni¹ twarz. Opieraj¹c siê na rêkach, sta³ jeszcze tak przez chwilê, wpatruj¹c siê w dó³ nieobecnie, a krople wody sp³ywa³y powoli z jego twarzy. Podniós³ wzrok znów na lustro i delikatnie pokrêci³ g³ow¹, uœmiechaj¹c siê przy tym lekko k¹cikiem ust. Otar³ resztki wody z twarzy bia³ym suknem i cisn¹³ je pod lustro.
Podszed³ do okna, odrobinê rozchylaj¹c zas³ony, by z przymru¿eniem oczu spojrzeÌ co siê dzieje na zewn¹trz. Blask z okna rozjaœni³ nieco pó³mrok panuj¹cy w komnacie. Odwróci³ siê i z opadaj¹cymi bezsilnie rêkami pocz³apa³ na œrodek komnaty. Spojrza³ w bok na lustro, poprawiaj¹c swoj¹ sylwetkê, pr꿹c siê, by nie wygl¹da³a a¿ tak mizernie. Po chwili rzuci³ okiem na plecy, wyginaj¹c je tak, aby zobaczyÌ ich odbicie jak najlepiej. Zauwa¿y³ na nich czerwone œlady, jak po biczowaniu, ale od razu przypomnia³ sobie, ¿e to œlady po pazurach drapie¿nej bestii.
Rozejrza³ siê po komnacie za swoim odzieniem, drapi¹c siê leniwie po brzuchu. Zebra³ je, by siê ubraÌ, siadaj¹c na ³ó¿ku i zak³adaj¹c buty. Pod poœciel¹ poruszy³o siê coœ i mruknê³o cichutko. Spojrza³ siê gwa³townie przed siebie, zamieraj¹c w jednej pozycji i bez ruchu nas³uchuj¹c. Po czym odwróci³ siê delikatnie, odsuwaj¹c kawa³ek poœcieli. Jego oczom ukaza³o siê delikatne, kobiece ramiê ciemnej elfki. Uœmiechn¹³ siê do siebie, po czym poca³owa³ je ciep³o. Kobieta poruszy³a siê lekko, ponownie mrucz¹c jak kotka. Zawi¹za³ do koùca buty, poprawi³ koszulê, zapi¹³ pas i rzuci³ jeszcze raz spojrzenie na œpi¹c¹ elfkê. Po czym wyszed³, zamykaj¹c po cichu za sob¹ drzwi.
IdÂąc przez wioskĂŞ, peÂłnÂą juÂż Âżycia i zamieszania, wpatrywaÂł siĂŞ pod nogi, prĂłbujÂąc wci¹¿ dojœÌ do siebie i grzebiÂąc po kieszeniach. - Hej, Kiu! - zza wozu zawoÂłaÂł jego dobry znajomy, Jolay. - Znowu mnie wystawiÂłeÂś! - odparÂł z irytacjÂą w gÂłosie. Quinis przystan¹³, by spojrzeĂŚ kto na niego woÂła. Jolay podszedÂł do niego, wymachujÂąc rĂŞkoma: - KiedyÂś skoĂączy siĂŞ moja cierpliwoœÌ, bo mam juÂż doœÌ. Co siĂŞ z TobÂą dzieje ostatnio!? - wyrzucaÂł z siebie. - Nie odzywasz siĂŞ, nie przychodzisz na umĂłwione spotkanie! Quinis sÂłuchaÂł ze spokojem wrzaskĂłw Jolaya, dÂłubiÂąc przy tym w uchu i robiÂąc skrzywionÂą minĂŞ. - Ach no tak! - powiedziaÂł nagle robiÂąc wielkie oczy. SpojrzaÂł za siebie i pacn¹³ siĂŞ w czoÂło. - Tak, tak, rety! Ja bardzo ciĂŞ przepraszam, masz racjĂŞ, ja …, mi ..., zupeÂłnie zapomniaÂłem. - Dlaczego mnie to nie dziwi? - odpowiedziaÂł Jolay, zauwaÂżalnie kpiÂącym tonem. Quinis zakl¹³ delikatnie, po czym wyciÂągn¹³ rĂŞce w stronĂŞ Jolaya. - Poczekaj, nie ruszaj siĂŞ stÂąd, zaraz wracam - zapewniaÂł Quinis. Jolay zÂłoÂżyÂł rĂŞce i tylko spojrzaÂł wymownie na niego.
Quinis pospiesznie uda³ siê z powrotem, w stronê komnaty. Otworzy³ delikatnie drzwi i wsun¹³ powoli g³owê, ¿eby siê rozejrzeÌ. Nie widz¹c ¿adnego ruchu, wszed³ na palcach przymykaj¹c powoli za sob¹ drzwi. Zacz¹³ nerwowo rozgl¹daÌ siê po wszystkich zakamarkach. Sprawdza³ pod ³ó¿kiem, lekko pod poduszk¹, pod lustrem, a¿ w koùcu stan¹³ na œrodku, opieraj¹c rêce na biodrach i rozgl¹daj¹c siê przy tym woko³o. Dostrzeg³ tunikê bez³adnie rzucon¹ na sto³ek. Podszed³ do niej i przeszukuj¹c kieszenie, wyci¹gn¹³ malutkie pude³eczko. Schowa³ je do swoich spodni. Podszed³ jeszcze raz do œpi¹cej kobiety i przykry³ j¹ dok³adnie, upewniaj¹c siê, ¿e jeszcze œpi. Wychodz¹c ty³em, powoli zamyka³ drzwi.
OdwrĂłciÂł siĂŞ i stan¹³ jak wryty, widzÂąc przed sobÂą solidnÂą kobietĂŞ, z twarzÂą zupeÂłnie pozbawionÂą emocji. - Pan wychodzi? - zapytaÂła automatycznie niskim gÂłosem. - A … tak, ja juÂż tak - powiedziaÂł z lekkim zakÂłopotaniem. - Pani jeszcze Âśpi - wskazaÂł kciukiem przez ramiĂŞ na drzwi za sobÂą. - ProsiÂła, Âżeby jeszcze nie budziĂŚ - dokoĂączyÂł z wymuszonym uÂśmiechem, po czym obszedÂł jej osobĂŞ uwaÂżnie obserwujÂąc jej reakcjĂŞ. Kobieta staÂła wpatrujÂąc siĂŞ chwilĂŞ w dziwne zachowanie Quinisa, po czym wzruszyÂła ramionami i odeszÂła. On zaÂś wyszedÂł pospiesznie, jeszcze kilkakrotnie oglÂądajÂąc siĂŞ za siebie.
Na drodze czekaÂł Jolay, oparty o konny powĂłz, ÂżujÂąc coÂś powoli. Quinis podszedÂł do niego: - Dobra, no to trzymaj - wyciÂągn¹³ z kieszeni pudeÂłeczko i podaÂł je Jolayowi, rozglÂądajÂąc siĂŞ jednoczeÂśnie po okolicy. Jolay schowaÂł pudeÂłeczko i wrĂŞczyÂł Quinisowi zwitek pergaminu. Cofn¹³ go jednak gdy Quinis wyciÂągn¹³ ku niemu rĂŞkĂŞ. Kiu spojrzaÂł na niego tajemniczo. Jolay pokrĂŞciÂł gÂłowÂą i przycisn¹³ pergamin do piersi Quinisa. - Gdybym CiĂŞ nie znaÂł … - nie dokoĂączyÂł i oddaÂł mu pergamin. No odchodne uniĂłsÂł rĂŞkĂŞ do gĂłry i powiedziaÂł: - Mnie nie widziaÂłeÂś!. Quinis poprawiÂł pas, rozejrzaÂł siĂŞ i ruszyÂł w stronĂŞ bram.
Wyszed³ za miasto kieruj¹c siê w stronê wody. Min¹³ most, rozgl¹daj¹c siê woko³o. W oddali dostrzeg³ dym sugeruj¹cy czyj¹œ obecnoœÌ. Poszed³ zatem w jego kierunku. Zbli¿aj¹c siê powoli, zauwa¿y³ osadê i niewielki w niej ruch. - No, to chyba tu - powiedzia³ do siebie. Wci¹¿ id¹c, wyci¹gn¹³ z kieszeni ma³y zwitek pergaminu ¿eby go przejrzeÌ. Przeczyta³ co by³o na nim zanotowane, zacieraj¹c niektóre s³owa palcem. Me imiê to Quinis, a Viney me nazwisko. Przyby³em w te œwiaty, w poszukiwaniu wiedzy ponad wszystko. Wiedzy, której tak ma³o w bibliotekach rodzinnych goœci³o. Nauki wszelakiej magii, której nigdy mi doœÌ nie by³o, Z pasj¹ ogromn¹ poznawaÌ chcia³em. Z ¿ywio³em ognia od dziecka siê zwi¹za³em. Jak dot¹d, to on mój cel w ¿yciu wyznacza. Kieruje, uczy i wra¿eù dostarcza. Wêdrujê samotnie, poznaj¹c osoby i ich charaktery. Czasami handlujê i nie oszukujê dla kariery. Chorowity nie jestem, a kataru ju¿ dawno nie mia³em. <œlady zatartych zapisków>- Tak jest dobrze - potwierdzi³. Wszed³ na teren osady pewnym krokiem jakby odwiedza³ to miejsce regularnie. Podszed³ do s³upa i rzuci³ okiem na przyczepione tam skrawki pergaminu, a potem na swój. Zrobi³ niewyraŸn¹ minê i zacz¹³ przeszukiwaÌ kieszenie. Potem rozgl¹da³ siê po s³upie, pod nim, woko³o siebie krêc¹c siê chwilê. Zauwa¿y³ stra¿nika wpatrzonego w niego z politowaniem, trzymaj¹cego w wyci¹gniêtej d³oni niewielki metalowy kolec. - O witam! - rzuci³ Quinis - Dziêki - powiedzia³, zabieraj¹c przedmiot od stra¿nika. Przypi¹³ nim ow¹ swoj¹ mizern¹ notatkê, po czym zacz¹³ siê rozgl¹daÌ ponownie, drapi¹c siê z ty³u g³owy. Stra¿nik spojrza³ ze zdziwieniem na jego ruchy i jakby pytaj¹cym gestem, znów pokaza³ mu owy kolec. Quinis zabra³ go ponownie, kiwaj¹c g³ow¹ z podziêkowaniem. Przypi¹³ nim zwiniêty pergamin, który otrzyma³ od Jolaya, w miejscu zatartych zapisków. <by³ to przyzwoicie i elegancko napisany tekst, ze z³oconymi symbolami i kolorowymi inicja³ami -> Zwój >
OdszedÂł na dwa kroki od sÂłupa podziwiajÂąc swe dzieÂło. - Pozdrawiam dobry czÂłowieku - odezwaÂł siĂŞ do straÂżnika. SpoglÂądaÂł jeszcze przez chwilĂŞ na osadĂŞ i odszedÂł znikajÂąc w oddali.
|