Księgi Klanu
Kwiecień 25, 2024, 02:56:01 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Aktualności: Zapoznaj się z Księgą Gromu i dowiedz się jak zostać jednym z nas!
 
Strona głównaPomocSzukajKalendarzZaloguj sięRejestracja


Strony: [1]   Do dołu
Drukuj


Autor Wątek: Arius  (Przeczytany 1097 razy)
Rukyan
Trójca Gromu
Skryba


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 141




Ivardo / Rukyan


Ť : Luty 06, 2017, 00:17:16 ť

Marmurowe uliczki Heine skrywają wiele tajemnic ale nawet ściśle strzeżone sekrety w nieodpowiednich rękach często przybierają miano plotek...

 Niedaleko miasta na terenie starej przystani zamieszkiwała z pozoru normalna rodzina,  matka jak to matka, całymi dniami ślęczała nad garami i zawracała gitarę zapracowanemu ojcu. Te małżeństwo z konieczności, bo przecież nie dla posagu, a może nawet samo równie koniecznie konsumowanie małżeństwa? Tak czy siak dało początek nowemu życiu, ów płód nazwano Arius z góry zakładając że będzie to chłopiec. Bo przecież co komu po kolejnej kurze domowej? Najwyżej zgoliłoby się córunie na łyso i wysłało na kuter, bynajmniej zapach śledzia nie byłbym niczym dziwnym.  Wracając do meritum naszej miejskiej legendy, do rodziny Aquadell, pominiemy jakże cudowny okres noszenia Ariusa w brzuszku i długim krokiem skoczymy do wczesnego dzieciństwa.


Aquadellowie utrzymywali się z rybołówstwa co już z normalnością mniej miało wspólnego, gdyż w morzu łatwiej znaleźć coś  przez co można być zjedzonym, a nie coś co można zjeść. Z tego powodu cienko przędli, co złowili to zjedli, a o sprzedaży nie było mowy. Niestety kolejnym rodzinnym fatum okazał się pierworodny, im starszy był tym bardziej zamknięty i jak to mawiali rodziciele tępy. Całymi dniami potrafił patroszyć rybę, dokładnie wyjmując jej bebechy kiedy każdego normalnego mrocznego doprowadziłoby to do szewskiej pasji. Nie raz dochodziło do sytuacji że zrobił mamuni paciorki z rybich oczu, czy też kapturek na przyrodzenie dla tatusia z rybich jelitek. Och, jakże słodki był z niego chłopczyk!  Po rybach rozbieranych na części pierwsze, były ryby na przeróżne sposoby zabijane żyłką. Coś sobie chłopak upatrzył w tym tatusiowym sprzęcie że z wielką chęcią rozwijał swoje socjopatyczne wdzięki. Jak już ryby mu się znudziły, przyszła pora na pieski, krówki, a potem nawet dzieci sąsiadów. Nie takie małe, wrzeszczące bachory z którymi ledwo można wytrzymać. Nastolatkowie, wredni i patrzący na świat z pogardą, na cep również. Dlatego nikomu ich nie było szkoda.  Pewnej upojnej nocy pan Aquadell spółkując z panią Aquadell usłyszeli przedziwne dźwięki przypominające kastrowane prosie. Z impetem wybiegli przed chatę tylko po to by ujrzeć ukontentowanego Ariusa, a tuż przed nim na dwóch balach rozciągniętego na żyłkach syna Żytniowskich. (Pole na przeciwko przystani, a raczej kompostownik) Jako że utyty był wielce, w ciemności bardziej knura przypominał niż człowieka. Ale kto by spuszczał krew ze świniaka na piasek, no kto!? Przecie kaszaneczka rzecz przednia i droga.  Także się domyślili że to człowiek, nad którym ich syn się pastwi i z niecierpliwością czeka na jego śmierć, spuszczając krew z grubego cielska przy pomocy haczyków na większe sztuki. Pan Aquadell w końcu nie wytrzymał i wystraszony odezwał, a raczej ryknął do syna :

- Synku, synku ! Co Ty najlepszego zrobiłeś!

Płaczliwy ton ojca uderzył niczym grom w uszy zajętego torturami Ariusa.

- Właśnie, synusiu! Skóra by była dla tatusia na nowy kapoczek!

Ryknęła delikatnie wkurzona mamusia do wtóru.

- Przepraszam mamo, następnym razem pójdzie lepiej.

Chłopak wzruszył ramionami i wrócił do swoich spraw, nie przejmując się nic a nic uwagami rodzicieli.


Wiadomo po kim Arius miał psychopatyczne skłonności, niestety kiedy ojciec przekonał się z kim musi spać pod jednym dachem od tylu lat, a niczego się nie domyślał - Wziął i dostał zawału. O i od tak, bez żadnego tragizmu zrobili z niego kaszankę i poduszki. Bo przecież nic się nie może zmarnować, prawda?


Późniejszymi czasy po Heine krążyła historia o mrocznym elfie w odzieniu z ludzkich skór, tandetnym słomianym kapelusiku i z zestawem haków, haczyków i żyłek za pazuchą. Podobno napadał na co gładsze dziewki i mężów, obdzierając ich ze skóry, wyjmując flaki, separując mięso od kości i spuszczając krew. Po takim filetowanku trudno było się domyślić kogo tak na prawdę zabił, przez trzy lata znaleziono około pięćdziesięciu szkieletów na terenie całego Innadrilu.  Ale za to obroty kaszaneczką wzrosły! Taki nowy rodzinny interes.


Pochówek robiono masowo, w jednej ogromnej trumnie, ponieważ nikt nie był w stanie zgadnąć czyje kości są czyje.


 A po co się sprzeczać o głupoty?





Nie znane przed chorobą.



(Stopień Pierwszy - Antyspołeczny manipulator.)


Wyniszczony chorobą umysł zrobił z niego idealny przykład socjopaty, nie potrafi dostosować się do życia w społeczeństwie. Nie trzyma się ogólnie ustalonych norm i zasad etyki społecznej, żyje według własnych jemu znanych reguł. Często kłamie i manipuluje innymi dla własnych celów, nie ma wstydu ani poczucia winy, słowo odpowiedzialność jest mu obce. Nie przywiązuje się do miejsc ani ludzi.  Aby osiągnąć wyznaczony cel potrafi nawet udawać miłego, szarmanckiego bądź zabawnego. Niestety po dłuższej chwili takiej zabawy wraca poprzedni chłód lub odpływa w swoje szaleństwo.


(Stopień drugi - Autystyczny krawiec.)

W pewnych okolicznościach pobudzających jego chore żądze, zmienia się w głuchego na wszelkie prośby i rozkazy przygłupa, z pasją oglądającego cudze skóry i włosy. Ciągle zbiera wymiary i ogląda czyjąś skórę lub czuprynę na tle swojego płaszczu, jakby przymierzając. Nie wiadomo co wtedy myśli i czuje, wygląda na niezwykle pobudzonego i rozmawia sam ze sobą. Stan ten może trwać godzinami lub parę minut, w zależności od stopnia wycieńczenia umysłu. Nie zwraca wtedy uwagi na ból, upokorzenia, głód czy nawet zagrożenie życia.

(Stopień trzeci - Psychopata)

Całkowicie traci rozum w sprzyjających temu okolicznościach, staje się nieobliczalny, impulsywny i  spontaniczny. Kieruje się własną żądzą i naturalnym instynktem przetrwania...
Zapisane

Ivardo Bladolicy : "Jakem tutej stoimy, tako do końców lini życio walczyć będziem. Krwią i nienawiścią naznaczone nase żywoty ostały, Burza wołać nos bedom, bo uderzomy jak grom z josnego sklepienio! Od tygo czasu kto zechce poleź ze mną może, zamierzom poprowadzić grupe nojemników co takich kierwisynów tympić bedom! Powiadom wom, że Burza idzie, a gromów niesie a niesie. "
 
Strony: [1]   Do góry
Drukuj


Skocz do:  

Nostalgia Theme by husmen73 & Masterhan Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
Burza - Klan Lineage ][
MySQL | PHP | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

gods telenovelas twistedgamers sue lionesrp